Cykl „Trudne Sprawy”. Całun Turyński, chusta Weroniki, stygmaty – prawdziwe czy nie? Co to zmienia?

Posted: sobota, 9 czerwca 2012 by Gosia in
1


Niemało naukowców i sporą grupę chrześcijan nurtują pytania, czy Całun Turyński i chusta Weroniki przedstawiają wizerunki ciała i twarzy Chrystusa; czy stygmatycy zostali nadnaturalnie naznaczeni przez Boga; czy mają jakąś specjalną misję do spełnienia?

Choć niektóre badania datowały Całun Turyński na wiek XIV, wiele jednak – drobinki roślin, pasożytów, rodzaj materiału – wskazuje na Palestynę pierwszych wieków. Wielu  naukowców przemawia za niezwykłością Całunu – widoczne na nim ślady tortur i ran śmiertelnych są wierne historycznie; nie potwierdza powielanych w średniowieczu stereotypów. Ponadto jest swego rodzaju negatywem, który mógł być stworzony w wyniku silnego naświetlania lub promieniowania – podobne zjawiska mogłyby być częścią zmartwychwstania, jednak technologii ich odtworzenia na pewno nie znano ani w pierwszych wiekach po Chrystusie, ani w średniowieczu.

Nieco inaczej przedstawia się sprawa z autentycznością chusty Weroniki. Po pierwsze w Biblii nie ma nawet wzmianki o kobiecie ocierającej Jezusowi twarz. Po drugie możliwe, że podobna postać w ogóle nie istniała (jej imię można łączyć ze słowami vere aikon – prawdziwe oblicze), a cała opowieść była jedynie próbą wytłumaczenia, skąd wzięła się chusta z rzekomym wizerunkiem Jezusa. Po trzecie – na chuście nie znaleziono żadnych śladów krwi. Wreszcie po czwarte – „chust Weroniki” można znaleźć wiele (podobno znajduje się ona w Rzymie; podobno jest w posiadaniu wiernych z Manopello itd.)

Na potwierdzenie autentyczności swych znamion stygmatycy przytaczają natomiast werset z 6 rozdziału listu do Galacjan:

Odtąd niech mi nikt przykrości nie sprawia; albowiem ja stygmaty Jezusowe noszę na ciele moim.
Gal 6,17 

Czym jednak są owe „stygmaty”, które nosi apostoł Paweł? Użyte w tekście oryginalnym greckie słowo stigma znaczy tyle co: „ukłucie, tatuaż, piętno hańby niewolników, przestępców”. Z innych fragmentów Pisma Świętego (np. Dziejów Apostolskich) wiemy, że Paweł wielokrotnie doświadczał prześladowań wynikających ze zwiastowania ewangelii, był biczowany, wtrącany do więzień, znieważany. „Stygmaty Jezusowe” Pawła są więc raczej znamieniem przynależności do Jezusa, a nie otwarcie krwawiącymi ranami w dłoniach czy nadgarstkach.

Pytanie o autentyczność wyżej wymienionych przedmiotów czy znaków zaczyna jednak tracić sens, gdy spojrzymy na wzmianki o przedmiotach, dzięki którym dzieją się cuda, obecne w Biblii (tak! są takie!):

Potem Elizeusz umarł i pochowano go. Następnego roku wtargnęły do kraju moabskie oddziały najezdnicze. Zdarzyło się, że gdy chowano jakiegoś człowieka, zauważono, że właśnie nadciąga oddział najezdniczy. Rzucono wtedy tego człowieka do grobu Elizeusza. A gdy ten człowiek dotknął zwłok Elizeusza, odzyskał życie i wstał o własnych siłach.
2 Król 13, 20-21

Nie wiemy, dlaczego żołnierz, który wpadł do grobu starotestamentowego proroka Elizeusza odzyskał życie; w tekście nie pojawia się żadne wyjaśnienie, dlaczego tak się stało. Nie czytamy jednak także, że Żydzi zaczęli znosić do tego grobu innych zmarłych i w ten sposób ich ożywiać, nie widzimy, by grób stał się święty.

Podobne sytuacje występują w Nowym Testamencie:

Niezwykłe też cuda czynił Bóg przez ręce Pawła, tak iż nawet chustki lub przepaski, które dotknęły skóry jego, zanoszono do chorych i ustępowały od nich choroby, a złe duchy wychodziły.
 Dz 19, 11-12

A przez ręce apostołów działo się wśród ludu wiele znaków i cudów. I zgromadzali się wszyscy jednomyślnie w przysionku Salomonowym, z postronnych jednak nikt nie ośmielał się do nich przyłączać; ale lud miał ich w wielkim poważaniu. Przybywało też coraz więcej wierzących w Pana, mnóstwo mężczyzn i kobiet, tak iż nawet na ulice wynoszono chorych i kładziono na noszach i łożach, aby przynajmniej cień przechodzącego Piotra mógł paść na którego z nich.
Dz 5, 12-15

 Sam Jezus stosuje czasem podobne praktyki:

I przybyli do Betsaidy. I przyprowadzili do niego ślepego, i prosili go, aby się go dotknął. A On wziął ślepego za rękę, wyprowadził go poza wieś, plunął w jego oczy, włożył nań ręce i zapytał go: Czy widzisz coś? A ten, przejrzawszy, rzekł: Spostrzegam ludzi, a gdy chodzą, wyglądają mi jak drzewa. Potem znowu położył ręce na jego oczy, a on przejrzał i został uzdrowiony; i widział wszystko wyraźnie. I odesłał go do domu jego, nakazując: Tylko do wsi nie wchodź.
Mk 8,22-26

Po tych słowach splunął na ziemię i ze śliny uczynił błoto, i to błoto nałożył na oczy ślepego. I rzekł do niego: Idź i obmyj się w sadzawce Syloe (to znaczy Posłany). Odszedł tedy i obmył się, i wrócił z odzyskanym wzrokiem.
J 9, 6-7

Nie widzimy jednak, by uzdrawianie poprzez chustki apostoła Pawła czy cień apostoła Piotra było inicjatywą wychodzącą od nich. Nie stało się to powszechnie obowiązującą praktyką, nie nauczał i nie pochwalał tego żaden z apostołów. Chustki i cień nie stały się święte. Święte nie stało się błoto ani ślina, których użył Jezus. Pozostaje więc pytanie, dlaczego takie rzeczy/praktyki były skuteczne?

A gdy wszedł do Kafarnaum, przystąpił do niego setnik, prosząc go i mówiąc: Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi. Rzekł mu Jezus: Przyjdę i uzdrowię go. A odpowiadając setnik rzekł: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiony sługa mój. Bo i ja jestem człowiekiem podległym władzy i mam pod sobą żołnierzy; i mówię temu: Idź, a idzie; innemu zaś: Przyjdź, a przychodzi; i słudze swemu: Czyń to, a czyni. Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za nim: Zaprawdę powiadam wam, u nikogo w Izraelu tak wielkiej wiary nie znalazłem. A powiadam wam, że wielu przybędzie ze wschodu i zachodu, i zasiądą do stołu z Abrahamem i z Izaakiem, i z Jakubem w Królestwie Niebios. Synowie Królestwa zaś będą wyrzuceni do ciemności na zewnątrz; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. I rzekł Jezus do setnika: Idź, a jak uwierzyłeś, niech ci się stanie! I został uzdrowiony sługa w tej godzinie.
Mt 8, 5-13 

W tym fragmencie Jezus wyraźnie wskazuje na fakt uzdrowienia przez wiarę. To poprzez wiarę został uzdrowiony ślepiec, to poprzez wiarę uzdrowieni zostali ludzie przenoszący chusty Pawła czy przechodzący przez cień Piotra. Oni po prostu uwierzyli, że może się to stać. Przedmioty, błoto, ślina były jedynie pomocami, stymulantami, wyrazami owej wiary. Nie tworzono wokół nich kultu, nie stawały się pośrednikami okazywanej przez Boga łaski.

Podobnie wygląda sprawa stygmatów i stygmatyków – nic w Biblii nie wskazuje na to, by Bóg robił podobne rzeczy. Bóg jest Bogiem dobrym, On nie chce naszego bólu, nie znęca się nad ludźmi, nie widzimy, by ból miał jakieś moce uwalniające. W wątpliwość należy też poddać głoszone przez wielu stygmatyków rzeczy ani razu niewystępujące w Biblii i kompletnie z nią niezwiązane. Bóg zawarł już w Biblii wszystko, co powinniśmy wiedzieć.

A Biblia bardzo jasno określa, że jedynie wiara w Chrystusa zbawia, ratuje i podoba się Bogu. We wszystkich tych przykładach elementem, który sprawiał przemianę była wiara w Boga. Czynienie pewnych przedmiotów obiektami czci, kłanianie się przed nimi, całowanie ich itd. jest bałwochwalstwem – zamiast wierzyć w Jezusa i Jego moc, wierzy się w moc tych przedmiotów. Zaś one nie mogą być „pośrednikami” łaski. Pośrednikiem łaski jest tylko jeden człowiek – Jezus. To Jezus oddał swoje życie. To On przejął karę, którą my powinniśmy ponieść. Wziął na siebie mój grzech – jedyną rzecz, która nie pozwalała mi cieszyć się pomocą i obecnością Boga w moim życiu – abym była od tego grzechu uwolniona. Wziął na siebie także Twój grzech, by już nie oddzielał Cię od Boga.
Nie zmieniają tego żadne całuny, chusty ani znamiona.