Pierwsza deska ratunku
Posted: czwartek, 24 lutego 2011 by KasiaK in
0
„I rzekł do uczniów swoich: Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. Życie bowiem jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie. Spójrzcie na kruki, że nie sieją, ani nie żną, nie mają spichlerza ani składnicy, a jednak Bóg żywi je: o ileż więcej wy jesteście warci niż ptaki! Któż z was może troskliwą zapobiegliwością dodać do swojego wzrostu łokieć jeden? Jeśli więc najmniejszej rzeczy nie potraficie, czemu o pozostałe się troszczycie?” (Ew. Łuk. 12:22-26)
Codzienność. Wybiegamy z domu z przyspieszonym biciem serca w obawie, że spóźnimy się na autobus. Po raz kolejny stwierdzamy, że brakuje nam pieniędzy i wpadamy we frustrację na widok pustego portfela. Martwimy się z tygodniowym wyprzedzeniem, czy pogoda nie pokrzyżuje nam wakacyjnych planów. Zestresowani, poświęcamy kolejną już noc, ucząc się na ważną klasówkę i z przerażeniem stwierdzamy, że efekty są raczej marne... oto codzienność. I na tę „cudowną” codzienność przeważnie szukamy superrozwiązań, które opierają się głównie na naszych możliwościach – a, jak wiadomo, nasze możliwości są ograniczone i próby superdziałań w kierunku rozwiązania naszych problemów niekoniecznie kończą się tak, jak byśmy tego oczekiwali.
Takie prozaiczne sytuacje niemal w każdym wywołują frustrację i niepokój, a troska o proste, przyziemne sprawy wielu osobom spędza sen z powiek – nie wspominając już o sprawach o wiele ważniejszych. Niewielu ludzi jednak zastanawia się nad tym, że można przecież podejść do tego zupełnie inaczej.
Fragment Ewangelii Łukasza, przytoczony na początku, ma dla mnie szczególne znaczenie – jako dla osoby, która przez wiele lat notorycznie panikowała, kiedy coś układało się niepomyślnie. Te słowa Jezusa są niesamowitą lekcją pokory i zaufania Bogu we wszystkim, co nas szczególnie trapi. Należy jednak nadmienić, że nie chodzi o przyjęcie postawy „nie robię nic, bo Bóg się tym wszystkim zajmie” i późniejsze zarzucanie Panu, że jest zawodny. Chodzi o rozsądną ufność, o odsunięcie swoich superrozwiązań na boczny tor, aby wpierw uniżyć się przed Panem i pokornie powierzyć Mu sprawy, które wymykają się spod naszej kontroli z wiarą, że On naprawdę może się nimi zająć.
(...)
Słowa, które Jezus kierował do swoich uczniów, dziś trafiają do nas. Pozostaje jednak pytanie: czy w dzisiejszych czasach, pełnych szaleńczego biegu i niepokoju, potrafimy prawdziwie zaufać Panu? Wydaje się to być naprawdę radykalnym i ryzykownym posunięciem. Wystarczy jednak, że przez chwilę przyjrzymy się sobie: łatwo możemy dostrzec swoje ograniczenie, w którym superrozwiązania oraz zaufanie własnej sile zawodzą i do głosu dochodzi zwykły lęk. Bóg jest jednak Kimś nieograniczonym i to On jest prawdziwym superrozwiązaniem – nie tylko tych prozaicznych, codziennych spraw, ale też kwestii wielkiej wagi. Bóg jako Ktoś nieograniczony, ma nieograniczone sposoby działania – i nie pisałabym tego, gdybym wielokrotnie w trudnych sytuacjach nie została przez Niego zaskoczona. Dziś wiem, że to Jego sile warto zaufać.
„Powierz Panu drogę swoją, zaufaj Mu, a On wszystko dobrze uczyni.” (Ps 37:5). Czy zamartwiając się masą spraw i szukając własnych rozwiązań, nie traktujesz przypadkiem Boga jako ostatniej deski ratunku? On jest ponad wszystkie Twoje problemy. Potraktuj Go jako pierwszą deskę ratunku, odkładając własne działania na drugi plan, a prędko przekonasz się, że te wszystkie piękne słowa o zaufaniu to nie puste obietnice, ale autentyczne i nierzadko zaskakujące działanie Pana.
Justyna
ShareJeżeli chciałbyś nas o coś zapytać lub porozmawiać, możesz pisać na: PokolenieJC@gmail.com