Cykl „Trudne Sprawy”. Całun Turyński, chusta Weroniki, stygmaty – prawdziwe czy nie? Co to zmienia?
Posted: sobota, 9 czerwca 2012 by Gosia in
Choć
niektóre badania datowały Całun Turyński na wiek XIV, wiele jednak – drobinki
roślin, pasożytów, rodzaj materiału – wskazuje na Palestynę pierwszych wieków.
Wielu naukowców przemawia za
niezwykłością Całunu – widoczne na nim ślady tortur i ran śmiertelnych są
wierne historycznie; nie potwierdza powielanych w średniowieczu stereotypów.
Ponadto jest swego rodzaju negatywem, który mógł być stworzony w wyniku silnego
naświetlania lub promieniowania – podobne zjawiska mogłyby być częścią
zmartwychwstania, jednak technologii ich odtworzenia na pewno nie znano ani w
pierwszych wiekach po Chrystusie, ani w średniowieczu.
Na potwierdzenie autentyczności swych znamion stygmatycy przytaczają
natomiast werset z 6 rozdziału listu do Galacjan:
Odtąd niech mi nikt przykrości nie sprawia; albowiem ja stygmaty Jezusowe noszę na ciele moim.
Gal 6,17
Czym
jednak są owe „stygmaty”, które nosi apostoł Paweł? Użyte w tekście oryginalnym
greckie słowo stigma znaczy tyle co: „ukłucie,
tatuaż, piętno hańby niewolników, przestępców”. Z innych fragmentów Pisma Świętego
(np. Dziejów Apostolskich) wiemy, że Paweł wielokrotnie doświadczał
prześladowań wynikających ze zwiastowania ewangelii, był biczowany, wtrącany do
więzień, znieważany. „Stygmaty Jezusowe” Pawła są więc raczej znamieniem
przynależności do Jezusa, a nie otwarcie krwawiącymi ranami w dłoniach czy nadgarstkach.
Potem Elizeusz umarł i pochowano go. Następnego roku wtargnęły do kraju moabskie oddziały najezdnicze. Zdarzyło się, że gdy chowano jakiegoś człowieka, zauważono, że właśnie nadciąga oddział najezdniczy. Rzucono wtedy tego człowieka do grobu Elizeusza. A gdy ten człowiek dotknął zwłok Elizeusza, odzyskał życie i wstał o własnych siłach.
2
Król 13, 20-21
Nie
wiemy, dlaczego żołnierz, który wpadł do grobu starotestamentowego proroka
Elizeusza odzyskał życie; w tekście nie pojawia się żadne wyjaśnienie, dlaczego
tak się stało. Nie czytamy jednak także, że Żydzi zaczęli znosić do tego grobu
innych zmarłych i w ten sposób ich ożywiać, nie widzimy, by grób stał się
święty.
Podobne
sytuacje występują w Nowym Testamencie:
Niezwykłe też cuda czynił Bóg przez ręce Pawła, tak iż nawet chustki lub przepaski, które dotknęły skóry jego, zanoszono do chorych i ustępowały od nich choroby, a złe duchy wychodziły.
Dz 19, 11-12
A przez ręce apostołów działo się wśród ludu wiele znaków i cudów. I zgromadzali się wszyscy jednomyślnie w przysionku Salomonowym, z postronnych jednak nikt nie ośmielał się do nich przyłączać; ale lud miał ich w wielkim poważaniu. Przybywało też coraz więcej wierzących w Pana, mnóstwo mężczyzn i kobiet, tak iż nawet na ulice wynoszono chorych i kładziono na noszach i łożach, aby przynajmniej cień przechodzącego Piotra mógł paść na którego z nich.
Dz 5, 12-15
Sam
Jezus stosuje czasem podobne praktyki:
I przybyli do Betsaidy. I przyprowadzili do niego ślepego, i prosili go, aby się go dotknął. A On wziął ślepego za rękę, wyprowadził go poza wieś, plunął w jego oczy, włożył nań ręce i zapytał go: Czy widzisz coś? A ten, przejrzawszy, rzekł: Spostrzegam ludzi, a gdy chodzą, wyglądają mi jak drzewa. Potem znowu położył ręce na jego oczy, a on przejrzał i został uzdrowiony; i widział wszystko wyraźnie. I odesłał go do domu jego, nakazując: Tylko do wsi nie wchodź.
Mk 8,22-26
Po tych słowach splunął na ziemię i ze śliny uczynił błoto, i to błoto nałożył na oczy ślepego. I rzekł do niego: Idź i obmyj się w sadzawce Syloe (to znaczy Posłany). Odszedł tedy i obmył się, i wrócił z odzyskanym wzrokiem.
J 9, 6-7
Nie
widzimy jednak, by uzdrawianie poprzez chustki apostoła Pawła czy cień apostoła
Piotra było inicjatywą wychodzącą od nich. Nie stało się to powszechnie
obowiązującą praktyką, nie nauczał i nie pochwalał tego żaden z apostołów.
Chustki i cień nie stały się święte. Święte nie stało się błoto ani ślina,
których użył Jezus. Pozostaje więc pytanie, dlaczego takie rzeczy/praktyki były
skuteczne?
A gdy wszedł do Kafarnaum, przystąpił do niego setnik, prosząc go i mówiąc: Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi. Rzekł mu Jezus: Przyjdę i uzdrowię go. A odpowiadając setnik rzekł: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiony sługa mój. Bo i ja jestem człowiekiem podległym władzy i mam pod sobą żołnierzy; i mówię temu: Idź, a idzie; innemu zaś: Przyjdź, a przychodzi; i słudze swemu: Czyń to, a czyni. Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za nim: Zaprawdę powiadam wam, u nikogo w Izraelu tak wielkiej wiary nie znalazłem. A powiadam wam, że wielu przybędzie ze wschodu i zachodu, i zasiądą do stołu z Abrahamem i z Izaakiem, i z Jakubem w Królestwie Niebios. Synowie Królestwa zaś będą wyrzuceni do ciemności na zewnątrz; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. I rzekł Jezus do setnika: Idź, a jak uwierzyłeś, niech ci się stanie! I został uzdrowiony sługa w tej godzinie.
Mt 8, 5-13
W
tym fragmencie Jezus wyraźnie wskazuje na fakt uzdrowienia przez wiarę. To
poprzez wiarę został uzdrowiony ślepiec, to poprzez wiarę uzdrowieni zostali ludzie
przenoszący chusty Pawła czy przechodzący przez cień Piotra. Oni po prostu
uwierzyli, że może się to stać. Przedmioty, błoto, ślina były jedynie pomocami,
stymulantami, wyrazami owej wiary. Nie tworzono wokół nich kultu, nie stawały
się pośrednikami okazywanej przez Boga łaski.
Podobnie
wygląda sprawa stygmatów i stygmatyków – nic w Biblii nie wskazuje na to, by
Bóg robił podobne rzeczy. Bóg jest Bogiem dobrym, On nie chce naszego bólu, nie
znęca się nad ludźmi, nie widzimy, by ból miał jakieś moce uwalniające. W
wątpliwość należy też poddać głoszone przez wielu stygmatyków rzeczy ani razu
niewystępujące w Biblii i kompletnie z nią niezwiązane. Bóg zawarł już w Biblii
wszystko, co powinniśmy wiedzieć.
A
Biblia bardzo jasno określa, że jedynie wiara w Chrystusa zbawia, ratuje i
podoba się Bogu. We wszystkich tych przykładach elementem, który sprawiał
przemianę była wiara w Boga. Czynienie pewnych przedmiotów obiektami czci,
kłanianie się przed nimi, całowanie ich itd. jest bałwochwalstwem – zamiast
wierzyć w Jezusa i Jego moc, wierzy się w moc tych przedmiotów. Zaś one nie
mogą być „pośrednikami” łaski. Pośrednikiem łaski jest tylko jeden człowiek –
Jezus. To Jezus oddał swoje życie. To On przejął karę, którą my powinniśmy
ponieść. Wziął na siebie mój grzech – jedyną rzecz, która nie pozwalała mi
cieszyć się pomocą i obecnością Boga w moim życiu – abym była od tego grzechu
uwolniona. Wziął na siebie także Twój grzech, by już nie oddzielał Cię od Boga.
Nie zmieniają tego żadne
całuny, chusty ani znamiona.
Wiem, że trochę późno piszę. Rozumiem też, że w tekście nie o to chodziło, ale w moim odczuciu, chusta z Manopello (vera icona) została nieco zbyt pobieżnie opisana. Po primo, historia św. Weroniki została dopisana dopiero w średniowieczu (właśnie na podstawie słów vera icona). Secundo, oryginał znajduje się właśnie w Manopello, z Rzymu została wyniesiona bodajże w XVI wieku. Tertio, chusta jest (hipotetycznie) kawałkiem materiału, który przykrywał twarz Jezusa Chrystusa po złożeniu do grobu (historia ze św. Weroniką jest całkowicie zmyślona) a wizerunek miał zostać na niej odbity z chwilą zmartwychwstania. Quatro, co ciekawe, chusta została wykonana z bisioru (niezwykle drogiego materiału, zatem możliwe, iż była własnością Józefa z Arymatei), który nie przyjmuje żadnych barwników. Rozumiem, że chodziło o przekazanie, że nie należy oddawać czci relikwiom, jednak jeśli relikwia przedstawia wizerunek Chrystusa, jest dla mnie tym co krzyż, bądź jakakolwiek inny jego wizerunek. A tak przy okazji, bardzo ciekawy blog. Pozdrawiam :)