Ciemna strona mocy
Posted: czwartek, 29 listopada 2012 by Gosia inWiemy, że jesteśmy z Boga, cały zaś świat leży w mocy Złego.
Otóż zdarzyło się pewnego dnia, że przybyli synowie Boży, aby się stawić przed Panem, a wśród nich przybył też i szatan. I rzekł Pan do szatana: Skąd przybywasz? A szatan odpowiedział Panu, mówiąc: Wędrowałem po ziemi i przeszedłem ją wzdłuż i wszerz. Rzekł Pan do szatana: Czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę, Joba? Bo nie ma mu równego na ziemi. Mąż to nienaganny i prawy, bogobojny i stroniący od złego. Na to szatan odpowiedział Panu, mówiąc: Czy za darmo jest Job tak bogobojny? Czy Ty nie otoczyłeś go zewsząd opieką wraz z jego domem i wszystkim, co ma? Błogosławiłeś sprawie jego rąk i jego dobytek rozmnożył się w kraju. Lecz wyciągnij tylko rękę i dotknij tego, co ma; czy nie będzie ci w oczy złorzeczył? Na to rzekł Pan do szatana: Oto wszystko, co ma, jest w twojej mocy, tylko jego nie dotykaj! I odszedł szatan sprzed oblicza Pana. I zdarzyło się pewnego dnia, gdy jego synowie i jego córki jedli i pili wino w domu swego najstarszego brata, że przybył posłaniec do Joba, mówiąc: Woły orały, a oślice pasły się obok nich. Wtem napadli Sabejczycy i zabrali je, a sługi pozabijali ostrzem miecza; uszedłem tylko ja sam, aby ci o tym donieść. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: Ogień Boży spadł z nieba, spalił trzodę i sługi i pochłonął je; uszedłem tylko ja sam, aby ci o tym donieść. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: Chaldejczycy wystawili trzy hufce, napadli na wielbłądy i zabrali je, a sługi pozabijali ostrzem miecza; uszedłem tylko ja sam, aby ci o tym donieść. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: Twoi synowie i twoje córki jedli i pili wino w domu swego najstarszego brata. Wtem gwałtowny wicher zerwał się od pustyni i uderzył na cztery węgły domu, tak że on zawalił się na młódź i zginęli; uszedłem tylko ja sam, aby ci o tym donieść.
- daimonizomai - zademoniony
- en pneumti akatarto - w duchu nieczystym
- eicheo pneuma akatarton - mieć/posiadać ducha nieczystego
- daimonion echei - demona ma
I zrzucony został ogromny smok, wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, który zwodzi cały świat; zrzucony został na ziemię, zrzuceni też zostali z nim jego aniołowie. I usłyszałem donośny głos w niebie, mówiący: Teraz nastało zbawienie i moc, i panowanie Boga naszego, i władztwo Pomazańca jego, gdyż zrzucony został oskarżyciel braci naszych, który dniem i nocą oskarżał ich przed naszym Bogiem. A oni zwyciężyli go przez krew Baranka i przez słowo świadectwa swojego, i nie umiłowali życia swojego tak, by raczej je obrać niż śmierć.
Śmierć. I co dalej?
Posted: poniedziałek, 26 listopada 2012 by Gosia inC.S. Lewis, autor „Opowieści z Narnii” napisał: Gdyby ktoś, kto jest tylko człowiekiem, mówił takie rzeczy jak Jezus, nie byłby wielkim moralnym nauczycielem. Byłby albo szaleńcem albo diabłem z piekła rodem. Musimy dokonać wyboru – pisze. – Albo Jezus był i jest Synem Boga, albo był szaleńcem lub kimś złym, ale – kontynuuje Lewis – nie wychodźmy z tym protekcjonalnym nonsensem, że to wielki, ludzki nauczyciel. On nie pozostawił nam co do tego cienia wątpliwości. Nie zamierzał. Stajemy przed tą przerażającą alternatywą. Albo Jezus był (i jest) dokładnie tym, za kogo się podawał, albo też był szaleńcem lub kimś gorszym. Jakkolwiek dziwne, przerażające czy nieprawdopodobne może się to wydawać, zgodzić się muszę z poglądem, iż On był i jest Bogiem.
W świetle tych słów i całej Biblii, która jednoznacznie potwierdza dokonaną przez C.S. Lewisa analizę, należy naprawdę mocno skupić się na tym, co mówił Jezus. Nie był szalony i nie kłamał. O czym możemy się więc dowiedzieć np. z takich słów:
A był pewien człowiek bogaty, który się przyodziewał w szkarłatne szaty i kosztowne tkaniny i co dzień wystawnie ucztował. Był też pewien żebrak, imieniem Łazarz, który leżał u jego wrót owrzodziały. I pragnął nasycić się odpadkami ze stołu bogacza, a tymczasem psy przychodziły i lizały jego rany. I stało się, że umarł żebrak, i zanieśli go aniołowie na łono Abrahamowe; umarł też bogacz i został pochowany. A gdy w krainie umarłych cierpiał męki i podniósł oczy swoje, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. Wtedy zawołał i rzekł: Ojcze Abrahamie, zmiłuj się nade mną i poślij Łazarza, aby umoczył koniec palca swego w wodzie i ochłodził mi język, bo męki cierpię w tym płomieniu. Abraham zaś rzekł: Synu, pomnij, że dobro swoje otrzymałeś za swego życia, podobnie jak Łazarz zło; teraz on tutaj doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. I poza tym wszystkim między nami a wami rozciąga się wielka przepaść, aby ci, którzy chcą stąd do was przejść, nie mogli, ani też stamtąd do nas nie mogli się przeprawić. I rzekł: Proszę cię więc, ojcze, abyś go posłał do domu ojca mego. Mam bowiem pięciu braci, niechaj złoży świadectwo wobec nich, aby i inni nie przyszli na to miejsce męki. Rzekł mu Abraham: Mają Mojżesza i proroków, niechże ich słuchają. A on rzekł: Nie, ojcze Abrahamie, ale jeśli kto z umarłych pójdzie do nich, upamiętają się. I odrzekł mu: Jeśli Mojżesza i proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, też nie uwierzą.
i jeszcze tutaj: https://www.facebook.com/events/277259769043307/
Cykl „Relacja zamiast reguły”. Modlitwa grupowa
Posted: poniedziałek, 29 października 2012 by Gosia ini jakieś ważniejsze, ustanowione święta. Zresztą wszyscy ludzie, którzy tam są to na pewno modlący się na pokaz hipokryci udający świętych. I choć nie zgadzam się z tym w pełni, to nie da się ukryć, że można tu też znaleźć sporo prawdy. Jednak w jaki sposób mówić w takim razie o modlitwie w grupie? Czy jest to
w ogóle możliwe?
(...) gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich.
i w grupie, my też powinniśmy – w końcu chcemy Go naśladować. O indywidualnej modlitwie już było. Czas na grupową.
Tak i wy, ponieważ usilnie zabiegacie o dary Ducha, starajcie się obfitować w te, które służą ku zbudowaniu zboru. (...) Gdy się schodzicie, jeden z was służy psalmem, inny nauką, inny objawieniem, inny językami, inny ich wykładem; wszystko to niech będzie ku zbudowaniu.
i dobrze wiadome, ale może niejasne dla innych. Dając z siebie to, co potrafimy; to, w co wyposażył nas Bóg. Umiemy grać i śpiewać? Śpiewajmy i grajmy! Ktoś prosi nas o modlitwę? Módlmy się o niego! Bóg coś do nas mówi? Powiedzmy to też pozostałym! To jak gra w koszykówkę lub piłkę nożną – każdy
w zespole ma swoje zadanie, każdy musi pracować indywidualnie, ale tylko cała drużyna może odnieść zwycięstwo. Trener te zadania wyznacza, pokazuje, co, kiedy i jak robić, ale zawodnicy muszą go słuchać
i chcieć ze sobą współpracować. Tylko wtedy są w stanie odnieść zwycięstwo.
W Księdze Powtórzonego Prawa (Pwt 12, 1-14) Bóg daje pewne wytyczne, zwracając się do grupy ludzi. Mowa jest tutaj np. o szczególnym dla Żydów miejscu – świątyni. Świątynią dla chrześcijan jest gromadzenie się nie w szczególnym miejscu, lecz w szczególnym imieniu. Przypomnijmy sobie, że Jezus mówi o ludziach zgromadzonych w Jego imieniu (przytoczony już cytat z Ewangelii Mateusza). Modlitwa zorientowana na Jezusa, stawiająca Go w centrum spotkania, ma niesamowitą moc.
Nadto powiadam wam, że jeśliby dwaj z was na ziemi uzgodnili swe prośby o jakąkolwiek rzecz, otrzymają ją od Ojca mojego, który jest w niebie.
A gdy zostali zwolnieni, przyszli do swoich i opowiedzieli wszystko, co do nich mówili arcykapłani i starsi. Ci zaś, gdy to usłyszeli, podnieśli jednomyślnie głos do Boga i rzekli: Panie, Ty, któryś stworzył niebo i ziemię, i morze, i wszystko, co w nich jest, któryś powiedział przez Ducha Świętego ustami ojca naszego Dawida, sługi twego: Czemu wzburzyły się narody, a ludy myślały o próżnych rzeczach? Powstali królowie ziemscy i książęta zebrali się społem przeciw Panu i przeciw Chrystusowi jego. Zgromadzili się bowiem istotnie w tym mieście przeciwko świętemu Synowi twemu, Jezusowi, którego namaściłeś, Herod i Poncjusz Piłat z poganami i plemionami izraelskimi, aby uczynić wszystko, co twoja ręka i twój wyrok przedtem ustaliły, żeby się stało. A teraz, Panie, spójrz na pogróżki ich i dozwól sługom twoim, aby głosili z całą odwagą Słowo twoje, gdy Ty wyciągasz rękę, aby uzdrawiać i aby się działy znaki i cuda przez imię świętego Syna twego, Jezusa. A gdy skończyli modlitwę, zatrzęsło się miejsce, na którym byli zebrani, i napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i głosili z odwagą Słowo Boże. A u tych wszystkich wierzących było jedno serce i jedna dusza (...).
Cykl „Relacja zamiast reguły”. Jak nawiązać relację i pozostać w kontakcie?
Posted: poniedziałek, 15 października 2012 by Gosia inA wy tak się módlcie: Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię twoje, przyjdź Królestwo twoje, bądź wola twoja, jak w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego; albowiem twoje jest Królestwo i moc, i chwała na wieki wieków. Amen.
(...) wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę. Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego (...) i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa.
Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane.
Jak jeleń pragnie wód płynących, Tak dusza moja pragnie ciebie, Boże! Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego. Kiedyż przyjdę i ukażę się przed obliczem Boga?
Boże! Tyś Bogiem moim, ciebie gorliwie szukam, Ciebie pragnie dusza moja; tęskni do ciebie ciało moje, jak ziemia zeschła, spragniona i bezwodna. Tak wyglądałem ciebie w świątyni, by ujrzeć moc twoją i chwałę twoją, gdyż lepsza jest łaska twoja niż życie (...).
Rzekłem do Pana: Tyś Panem moim, nie ma dla mnie dobra poza tobą.
Lecz moim szczęściem być blisko Boga. Pokładam w Panu, w Bogu nadzieję moją, aby opowiadać o wszystkich dziełach twoich.
i Ewy, umierając na krzyżu i który pokonał śmierć i szatana, zmartwychwstając.
Co nowego?
Posted: wtorek, 9 października 2012 by Gosia inTydzień gier pod sykomorą
Posted: piątek, 17 sierpnia 2012 by Gosia inW ostatnim tygodniu sierpnia chcemy zaprosić Cię na wspólne granie. Przychodzisz sam lub ze znajomymi. Liczysz na to, że spodobają Ci się gry, które już mamy i znamy lub zaskakujesz nas czymś całkiem nowym. Pełna dowolność.
20 - 24 sierpnia między 16:00 a 20:00
Olsztyn, ul. Boenigka 12a (Jaroty)
Więcej: https://www.facebook.com/events/274892702612748/
Cykl „Trudne Sprawy”. Całun Turyński, chusta Weroniki, stygmaty – prawdziwe czy nie? Co to zmienia?
Posted: sobota, 9 czerwca 2012 by Gosia in
Odtąd niech mi nikt przykrości nie sprawia; albowiem ja stygmaty Jezusowe noszę na ciele moim.
Potem Elizeusz umarł i pochowano go. Następnego roku wtargnęły do kraju moabskie oddziały najezdnicze. Zdarzyło się, że gdy chowano jakiegoś człowieka, zauważono, że właśnie nadciąga oddział najezdniczy. Rzucono wtedy tego człowieka do grobu Elizeusza. A gdy ten człowiek dotknął zwłok Elizeusza, odzyskał życie i wstał o własnych siłach.
Niezwykłe też cuda czynił Bóg przez ręce Pawła, tak iż nawet chustki lub przepaski, które dotknęły skóry jego, zanoszono do chorych i ustępowały od nich choroby, a złe duchy wychodziły.
A przez ręce apostołów działo się wśród ludu wiele znaków i cudów. I zgromadzali się wszyscy jednomyślnie w przysionku Salomonowym, z postronnych jednak nikt nie ośmielał się do nich przyłączać; ale lud miał ich w wielkim poważaniu. Przybywało też coraz więcej wierzących w Pana, mnóstwo mężczyzn i kobiet, tak iż nawet na ulice wynoszono chorych i kładziono na noszach i łożach, aby przynajmniej cień przechodzącego Piotra mógł paść na którego z nich.
I przybyli do Betsaidy. I przyprowadzili do niego ślepego, i prosili go, aby się go dotknął. A On wziął ślepego za rękę, wyprowadził go poza wieś, plunął w jego oczy, włożył nań ręce i zapytał go: Czy widzisz coś? A ten, przejrzawszy, rzekł: Spostrzegam ludzi, a gdy chodzą, wyglądają mi jak drzewa. Potem znowu położył ręce na jego oczy, a on przejrzał i został uzdrowiony; i widział wszystko wyraźnie. I odesłał go do domu jego, nakazując: Tylko do wsi nie wchodź.
Po tych słowach splunął na ziemię i ze śliny uczynił błoto, i to błoto nałożył na oczy ślepego. I rzekł do niego: Idź i obmyj się w sadzawce Syloe (to znaczy Posłany). Odszedł tedy i obmył się, i wrócił z odzyskanym wzrokiem.
A gdy wszedł do Kafarnaum, przystąpił do niego setnik, prosząc go i mówiąc: Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi. Rzekł mu Jezus: Przyjdę i uzdrowię go. A odpowiadając setnik rzekł: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiony sługa mój. Bo i ja jestem człowiekiem podległym władzy i mam pod sobą żołnierzy; i mówię temu: Idź, a idzie; innemu zaś: Przyjdź, a przychodzi; i słudze swemu: Czyń to, a czyni. Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za nim: Zaprawdę powiadam wam, u nikogo w Izraelu tak wielkiej wiary nie znalazłem. A powiadam wam, że wielu przybędzie ze wschodu i zachodu, i zasiądą do stołu z Abrahamem i z Izaakiem, i z Jakubem w Królestwie Niebios. Synowie Królestwa zaś będą wyrzuceni do ciemności na zewnątrz; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. I rzekł Jezus do setnika: Idź, a jak uwierzyłeś, niech ci się stanie! I został uzdrowiony sługa w tej godzinie.
Cykl "Trudne sprawy". Aborcja
Posted: środa, 30 maja 2012 by KasiaK inAutor artykułu: Gosia
Jeśli chcesz z nami pogadać, pisz na: pokolenieJC@gmail.com
Niezaspokojone pragnienie
Posted: niedziela, 4 marca 2012 by KasiaK in"Mój lud popełnił dwojakie zło: Mnie, źródło wód żywych, opuścili, a wykopali sobie cysterny, cysterny dziurawe, które wody zatrzymać nie mogą" Jeremiasza 2:13.
"A w ostatnim, wielkim dniu święta stanął Jezus i głośno zawołał: Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. Kto wierzy we mnie, jak powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej. A to mówił o Duchu, którego mieli otrzymać ci, którzy w niego uwierzyli" Jana 7:37-39.
"Jezus odpowiedział: - Kto tę wodę pije, będzie pragnął znowu. Kto zaś napije się tej wody, którą Ja mu dam, nigdy już nie zazna pragnienia. Ale woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody tryskającej ku życiu wiecznemu" Jana 4:13-14.
"Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije."
Dawca Marzeń
Posted: czwartek, 1 marca 2012 by Pavo inWśród chrześcijan często spotykam się z dwoma podejściami: marzycielstwem i racjonalizmem. Oba stronnictwa wypowiedziałyby się na temat marzeń w różny (czasami skrajnie) sposób. Marzyciele twierdzą, że to Bóg jest dawcą marzeń, a marzenia są piękną rzeczą. Według nich tylko człowiek bez duszy nie marzy. Nie marzy, bo nie potrafi. Racjonalista natomiast dostrzega w marzeniu zagrożenie, ponieważ jest ono oderwaniem od rzeczywistości. Niebezpieczeństwo marzeń zawiera się, według nich, w tym, że rodzą one złudne nadzieje, a te mogą doprowadzić do załamania i zniechęcenia w razie ich niespełnienia. Obydwa stronnictwa mają naprawdę szczere intencje i wierzą w to, co ich zdaniem jest bliższe Bogu.
Pojawia się zatem pytanie, co jest bliższe Bogu? Marzycielstwo czy racjonalizm?
Nie chcę podawać autorytatywnej odpowiedzi z prostej przyczyny, że jej nie znam. Chciałbym jednak podzielić się z wami moją refleksją na ten temat i byłbym wdzięczny, gdybyście wyrazili swoje zdanie w tym temacie.
Podstawowym pytaniem powinno być: O czym marzysz? Jeżeli jesteś chrześcijaninem to pytanie powinno dać ci do myślenia.
Czy marzenia mogą być niebezpieczne? Tak, mogą! Jeżeli wciąż jeszcze nie oddałeś tej sfery swojego życia Bogu. Jeżeli twoja relacja z Nim nie jest na tyle intymna, by dzielić z Nim tę najbardziej osobistą część ciebie. Wiele par dzieli się spostrzeżeniem, że wspólne marzenie o czymś i dążenie do jego realizacji bardzo ich do siebie zbliżyło. Mogłoby być jednak całkowicie inaczej, gdyby nie mieli oni zamiaru dzielić ze sobą marzeń, a dążyliby do realizacji swoich własnych celów.
W tym kontekście racjonalni chrześcijanie mają rację, marzycielstwo może być niebezpieczne dla naszej wiary, jeżeli nasze marzenia są rozbieżne z Bożymi marzeniami.
Czy znaczy to, że Bóg będzie działać przeciw naszym marzeniom?
Nie, bo przecież nie oto chodzi. Bóg nie jest tym, który widząc, że marzymy o ślubie, zrobi wszystko, by nam się to nie udało. Jeżeli to nie jest Jego wola, możemy spodziewać się prób powstrzymania nas przed zrobieniem czegoś głupiego poprzez upomnienia, ostrzeżenia czy karcenie. Ale Bóg rzadko podejmuje ostateczną decyzję za nas, wbrew naszej woli. Jednak jeżeli szczerze prosimy o Jego prowadzenie, może się do tego posunąć. Nie robi tego jednak, kiedy nie chcemy słuchać.
Ma to jednak sens jedynie przy założeniu, że ufamy, że On wie lepiej...
Co zatem znaczy współdzielenie marzeń z Bogiem?
To pozornie proste pytanie, ale gdyby zastanowić się nad nim dłużej, przysparza dużo problemów. Pierwszą podstawową sprawą jest oddanie swojego życia w pełni Bogu, zgoda na to, by Duch Święty kształtował cię w każdej sferze twojego życia. Jeżeli jeszcze tego nie zrobiłeś, zrób to dziś.
Jest to zaufanie Bogu, że On się o ciebie zatroszczy. Jest to świadomość, że On cię nie skrzywdzi! Następnie jest to stała relacja z Nim poprzez modlitwę i czytanie Pisma Świętego. Dawid wyraża to w następujący sposób w Psalmie 37:
Rozkoszuj się Panem, dziel się z nim każdą strefą swojego życia, a On będzie ją kształtował. Twoje serce będzie współgrać z Jego sercem. Twoje marzenia będą pochodzić od najlepszego ich Dawcy. Zaufaj Mu i pozwól się prowadzić, a On da ci dokładnie to, co będzie spełnieniem twoich marzeń... Mimo tego, że może nie to sobie wyobrażałeś, dostaniesz coś lepszego!
Dzieci alkoholików w niezrozumiały sposób, podświadomie marzą o partnerze alkoholiku. Czy zatem, jeśli będą rozkoszować się Bogiem i ufać Mu, powinni oczekiwać spełnienia tego podświadomego marzenia? Oczywiście, że nie! Czy znaczy to, że Boży plan dla takich osób jest dla nich czymś gorszym niż ich własny? Oczywiście, że nie! Jako ludzie nie jesteśmy idealni i popełniamy błędy, ale "wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują". Dlatego warto jest powierzyć Mu wszystko!
Czy marzenia są od Boga?
Bóg stworzył nas jako istoty, które marzą. Niestety zostaliśmy zainfekowani przez grzech, który wypaczył nasze marzenia. Nie możemy dziś powiedzieć, że to Bóg jest dawcą wszystkich naszych marzeń. Nie mniej jednak wierzę, że Bóg chce być ich dawcą w naszym życiu, są one ważną częścią nas, a On chce mieć z nami pełnowymiarową relację. Bóg daje nam największe i najpiękniejsze marzenia naszego życia, marzenia, których spełnienie nadaje mu sens, jednak musimy Mu na to pozwolić. Wielu ludzi opisanych w Biblii jako wielcy wizjonerzy i mężowie wiary, zaczynali od marzeń dzielonych razem z Bogiem. To te marzenia napędzały ich do działania... Marzenia nadawały ich życiu pasji! Moim marzeniem jest praca z dziećmi i młodzieżą. Moim marzeniem jest założenie rodziny. Moim marzeniem jest widzieć wzrost duchowy moich przyjaciół. Oddałem swoje marzenia Bogu, a On zmienił je radykalnie. Dziś, dążąc do ich spełnienia, czuję się naprawdę szczęśliwy, bo wiem, że mogę liczyć na Jego pomoc i wsparcie... bo w końcu wiara nigdy nie zawodzi!
- Pavo