I am second: Twój styl. Jaki jest? Dokąd prowadzi?

Posted: wtorek, 19 marca 2013 by Gosia in Etykiety:
0


Styl to nasz wygląd to, co posiadamy i czego pożądamy, z kim przebywamy i od kogo stronimy, to, co robimy i to, czego unikamy. Całe nasze życie tworzy jakiś styl: specjalnie wykreowany, zupełnie naturalny, związany z grupą, w której przebywa, alternatywny, niezależny... Ludzie szukają własnego stylu, nie chcą być szarą masą siedzącą za biurkami w wielkich korporacjach dzisiejszego świata. A czasem zaczynają się skupiać na sobie tak mocno, że przestaje ich interesować cokolwiek innego. Chcą wybić się, zaszpanować, zszokować...






Brian jako oddany swojej pasji skater nie liczył się z niczym i nikim. To jeżdżenie było najważniejsze, sprawiało mu frajdę i powodowało ten pozytywny zastrzyk adrenaliny. A jednak nie czuł się spełniony. Dlaczego? Nagle coś się zmieniło. Musiał zacząć zwracać uwagę na innych i ich potrzeby. Pośród kochających go i kochanych przez niego osób wciąż nie był szczęśliwy. Dlaczego?

Moi przyjaciele, cieszcie się z tego, że należycie do Pana! Wiem, że się powtarzam, ale czynię to celowo, dla waszego dobra.
Strzeżcie się tych, którzy zachowują się jak psy, są złymi współpracownikami i nawołują was do poddania się obrzędowi obrzezania. To my jesteśmy naprawdę obrzezani, służymy bowiem Bogu dzięki Duchowi Świętemu. A naszym powodem do dumy jest Jezus Chrystus, nie zaś nasze ludzkie osiągnięcia, chociaż ja miałbym czym się chwalić, gdybym chciał polegać na moich dokonaniach. Jeżeli ktokolwiek uważa, że ma do tego prawo, to tym bardziej ja. Jestem Hebrajczykiem, potomkiem Jakuba – praojca narodu Izraela – i pochodzę z rodu Beniamina. Ósmego dnia po urodzeniu, zgodnie z tradycją, byłem poddany obrzezaniu. Gdy dorosłem, zostałem członkiem ugrupowania faryzeuszy i sumiennie przestrzegałem Prawa Mojżesza. Dowodem mojej gorliwości było to, że prześladowałem kościół. W świetle Prawa Mojżesza byłem więc nienagannym człowiekiem.
Ale to, co kiedyś stanowiło dla mnie ogromną wartość, później – poznawszy Chrystusa – uznałem za bezwartościowe! I nadal uważam, że te wszystkie „zalety” nie mają żadnej wartości, w porównaniu z przywilejem poznania Jezusa Chrystusa, mojego Pana. Ze względu na Niego porzuciłem to wszystko i uznaję to za śmieci. Teraz bowiem zależy mi tylko na Chrystusie i na tym, żeby być blisko Niego. Tego zaś nie mógłbym osiągnąć dzięki mojej własnej prawości, polegającej na przestrzeganiu Prawa Mojżesza. Bóg przyjął mnie tylko dlatego, że uwierzyłem Chrystusowi. Teraz zaś moim jedynym pragnieniem jest to, by poznać Chrystusa i doświadczyć w swoim życiu tej potężnej mocy, dzięki której zmartwychwstał. Jestem też gotów znosić cierpienia, a nawet umrzeć dla Niego, wiedząc, że ostatecznie zostanę wzbudzony z martwych.
Nie mówię, że osiągnąłem mój cel lub że jestem już doskonały. Nadal biegnę i zmierzam do celu, do którego wezwał mnie Chrystus. Przyjaciele, jeszcze nie ukończyłem mojego biegu, więc nie oglądam się do tyłu, ale wytężam siły, aby zdobyć Bożą nagrodę w niebie, zapewnioną przez Chrystusa Jezusa.
List do Filipian 3, 1-14

Apostoł Paweł również prowadził określony styl życia. Dla niego szpanem było jego żydowskie pochodzenie, życie zgodne z tradycją przodków, prześladowanie chrześcijan, którzy według Żydów głosili przecież niesamowite herezje. A jednak któregoś dnia przestało to mieć dla niego jakąkolwiek wartość. Dlaczego?

Co spowodowało zmianę zarówno w życiu Briana jak i Pawła? Co takiego wydarzyło się w życiu tych dwóch mężczyzn? Co stało się dla nich najwyższą wartością? Dlaczego?
A co jest najważniejsze dla Ciebie? Co uważasz za najbardziej wartościowe w Twoim życiu? Czy to 'coś' jest w stanie zapewnić Ci wieczne życie i wieczne bezpieczeństwo?

0 komentarze: