Jezus Chrystus. Syn Boży. Zbawiciel
Posted: środa, 27 marca 2013 by Gosia in Etykiety: Boże rozwiązania, Gospel, Łaska, wielkanoc zmartwychwstanie
0
Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię.
Rdz. 1, 1
...a potem pojawił się człowiek. Dostał pewien nakaz. Bóg powiedział, że Adamowi i Ewie wolno jeść z każdego drzewa, które rośnie w raju. Za wyjątkiem jednego. Owoce poznania drzewa dobra i zła miały pozostać nietknięte ludzkimi zębami. Stało się inaczej. Skuszona przez węża-szatana Ewa ugryzła ów owoc. Potem to samo zrobił Adam.
To oznaczało GRZECH. Nieposłuszeństwo człowieka wobec Boga. Zaczęło się. Wielka burza zepsucia została rozpętana. Kain zabija Abla. GRZECH. Szerzy się gniew i złość. GRZECH. Ludzie łamią przykazania. GRZECH. Próbują wybudować wieżę która sięgnie nieba. GRZECH. GRZECH. GRZECH...
Bóg mówi:
Będę też żądał krwi waszej, to jest dusz waszych. Będę jej żądał od każdego zwierzęcia. A od człowieka będę żądał duszy człowieka, za życie brata jego. Kto przelewa krew człowieka, tego krew przez człowieka będzie przelana.
Rdz. 9, 5-6
Odtąd wszelkie nieposłuszeństwo, wszelki grzech mają być wykupione. Pojawia się OFIARA. OFIARA dziękczynna. OFIARA pojednania. OFIARA przebłagalna. Człowiek wciąż grzeszy, więc wciąż musi te ofiary składać. Grzech. Ofiara. Grzech. Ofiara. Grzech. Ofiara... I tak cały czas. Zaraz, zaraz!! Ale skąd pewność, że tuż przed śmiercią nie popełnię grzechu i że nie zdążę takiej ofiary złożyć? Zgrzyt.
I tu na scenę wkracza JEZUS. OFIARA DOSKONAŁA.
Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny.
Jan 3, 16
Rodzi się ponad 2000 lat temu w Betlejem, nikomu bliżej nieznany, leży w żłobie. Przez całe swoje życie (a żyje 33 lata) nie grzeszy. 33 lata bez ani jednego, choćby najdrobniejszego grzechu. Wyobrażasz to sobie? Nigdy nie skłamał. Nigdy nie mówił o nikim źle. Nigdy nawet źle o nikim nie pomyślał. Więcej! NIGDY nie sprzeciwił się Bogu. NIGDY. Był Mu zawsze posłuszny. Dlatego mógł stać się DOSKONAŁĄ OFIARĄ.
Umierając na krzyżu, oddał życie za każdy, kiedykolwiek popełniony grzech każdego pojedynczego człowieka. Za każdy mój grzech. Za każdy Twój grzech. KAŻDY.
Przebito Mu serce, został złożony w grobie. Nie ma wątpliwości, że wtedy, na tym krzyżu, UMARŁ. Teraz najważniejsze. Coś dla człowieka niepojętego i niemożliwego. ZMARTWYCHWSTANIE. Jednak dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Jezus po trzech dniach powstaje z martwych. Z samego rana do grobu przychodzi jedna z kobiet, by ostatni raz spojrzeć na mające się niedługo rozłożyć zwłoki. I... zastaje grób pustym. Jezusa tam po prostu nie ma. On stoi obok niej. ŻYWY. ZWYCIĘZCA śmierci, grzechu i szatana.
Jeszcze raz: Jesteś chodzącym grzechem. Sam nie możesz się z tego wygrzebać. Jezus wygrzebał Cię z tego, oddając za Ciebie swoje nieskalane grzechem życie. Zmartwychwstał. Jest z Ojcem w niebie. Jeśli szczerze żałujesz za swoje grzechy i z wiarą w wartość Jego ofiary będziesz się modlił o wybaczenie, to wierzę, że On to usłyszy i Ci odpowie.
O tym jest tych kilka dni. Dlatego ta noc jest WIELKA.
Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
Rzym. 6, 23